Tytuł: Delikatne, zimne palce
Bohaterowie: Ren, Baekho
Rodzaj: Slash... No co poradzę, kręci się w okół seksu xD. Fluff również :3
Ostrzeżenia: sexsexsex
Enjoy~
- A… Ah… Baekho-ya… - Ren powoli przejechał dłonią po swoim nabrzmiałym już członku. Złapał go u nasady i podciągnął dłoń w górę, ciasno zaciskając palce. – Hyung… - wyszeptał znowu. Starał się kontrolować swoje jęki, jednak myśli zaszły już za daleko. Zresztą, tak jak codziennie… Każdej nocy blondyn czekał, aż pozostali chłopcy z zespołu rozejdą się do swoich pokoi. Czekał, aż ścianę dalej Aron hyung przestanie rozmawiać po angielsku ze swoimi rodzicami, aż JR hyung i Baekho hyung wyłączą swoje komputery, a w pokoju Minhyuna zgaśnie światło. Gdy już te wszystkie warunki zostają spełnione, on sam pozwala by kontrolę przejęły najdalsze cząstki jego umysłu.
- Hyung-nim… - kolejny jęk opuścił jego wargi, gdy kciukiem przejechał po główce swojej męskości. Czuł, że jest już blisko, że niedługo dojdzie. Nadgarstek automatycznie przyśpieszył, zresztą, podobnie jak jego oddech. Wolną dłoń wplótł w pościel ponad swoją głową. Zacisnął powieki, a powietrze nagle zamarło w jego ustach, gdy wygiął biodra w łuk.
- Baekho…! – wyjęczał jak najciszej umiał, gdy fala orgazmu uderzyła jego ciało.
Biodra opadły w dół, tak samo jak jego wykończona ręka. Zaczął powoli uspokajać oddech, przykrywając rozgrzane ciało kołdrą. Starł z czoła pot, który zlepił jego włosy. Zamknął oczy, odnotowując w pamięci, by rano zmienić pościel na nową.
- Ren? Nie śpisz..? – nagle ciszę przerwał zaspany głos starszego blondyna. Ren zamarł, rozwierając gwałtownie powieki. Jak mógł nie usłyszeć tego, że Baekho wyszedł ze swojego pokoju? Jeżeli jego hyung go usłyszał… To byłby koniec. Ich przyjaźni, zaufania… Najpewniej też koniec zespołu.
- C… Co… - zaczął Maknae, przeczyszczając gardło chrząknięciem. – Co tutaj robisz? – dokończył w końcu, czując, że robi się cały czerwony. Było mu gorąco, a nie mógł się odkryć, przecież miał opuszczone spodnie…
- Poszedłem do kuchni się napić… I gdy przechodziłem obok twojego pokoju, usłyszałem swoje imię… A później przyśpieszony oddech. Myślałem, że może Cię coś boli i potrzebujesz mojej pomocy…
Ren w końcu odwrócił się, by spojrzeć na starszego kolegę. Tamten stał w drzwiach, przygryzając wargę i patrząc w podłogę.
O mój boże, słyszał wszystko. I wie. Cholera, on wie…
- N..Nie hyung… - sam też odwrócił wzrok. Poczuł, jak głos załamuje mu się z zażenowania. Był pewien, że Baekho jest teraz obrzydzony, zdezorientowany, że już więcej się do niego nie odezwie…
- Może jednak Ci pomogę, co…? – głos rozbrzmiał tuż przy jego uchu. Słowa wypowiedziane były szeptem, ale w głowie Minkiego miały rozdźwięk dzwonów kościelnych. Obrócił się powoli, by napotkać oczy Dongho. Były całkowicie czarne i miały zupełnie inny wyraz niż zazwyczaj. Zawsze patrzył na niego w sposób, w jaki starszy brat patrzy na młodszego brata. Czasami zapatrzył się dłużej na jego twarz, pozytywnie komentując jego urodę… Ale nigdy nie patrzył tak… intensywnie.
- Ja… - młodszy przełknął ślinę, nie mogąc odwrócić wzroku, jakby Baekho rzucił na niego jakieś zaklęcie. Nie wierzył w to, co się działo. Czy to była… propozycja? Poczuł, że jego erekcja jeszcze raz daje o sobie znać i zarumienił się jeszcze bardziej. To wszystko było takie… nierealne, że aż bał się, że Baekho robi sobie z niego żarty. – W sumie… - chciał już zaprzeczyć i wygonić hyunga z pokoju, jednak jedno spojrzenie w jego oczy sprawiło, że tego nie zrobił. Dongho wyglądał na… zakłopotanego. Czyżby chciał tego tak bardzo jak on? – Miałem… Sen – zaczął, nie określając typu nocnej mary. W zasadzie nie kłamał, często miewał mokre sny o przyjacielu. – i teraz… Nie chcę sam spać. Położysz się ze mną? – Minki spuścił wzrok, nie wierząc w to co właśnie powiedział.
- Chętnie.
Łóżko zagięło się trochę, pod ciężarem siadającego na nim Baekho. Ren szybko podciągnął spodnie, przesuwając się bardziej pod ścianę. Po chwili już leżeli obok siebie, patrząc w sufit. Ani jeden ani drugi nie śmiał odezwać się pierwszy, co sprawiało, że atmosfera w pokoju zrobiła się jeszcze bardziej gęsta.
Nagle dłoń starszego delikatnie dotknęła dłoni Choi. Zaraz potem ich palce splotły się, przyśpieszając tym puls ich obu.
- Baekho… To Co słyszałeś…
Starszy podniósł się i szybko pochylił nad Renem, opierając się dłońmi tuz przy jego szyi, a kolanami po obu stronach jego bioder.
- H…Hyung! Co robisz…
- Pozwól, że teraz ja będę mówił. – zaczął, pochylając się nad nim jeszcze bardziej. – To… Nie pierwszy raz jak cię słyszę. Wcześniej nie byłem pewny, bo słyszałem tylko jęki, ale dzisiaj… Dzisiaj bardzo wyraźnie usłyszałem swoje imię. A teraz najważniejsze… – przełknął ślinę, przymykając na chwilę oczy. – Pragnę cię. Jak nikogo innego na świecie. Pragnę cię całować, dotykać, słyszeć jak jęczysz i dużo… dużo więcej. Czy ty… też tego chcesz? – spytał, w końcu na niego patrząc.
Twarz Rena płonęła. Jeszcze nigdy nie czuł się tak zawstydzony jak w tym momencie. Zazwyczaj nie okazywał za dużo emocji, a jego twarz pozostawała bez wyrazu, ale to wszystko co powiedział Baekho…
- A… Ale przecież podobają ci się dziewczyny… - zauważył, przypominając sobie, jak Dongho komentował figury i wygląd wszystkich noon z After School.
Starszy tylko się zaśmiał.
- Podobają mi się dziewczyny i ty. Jesteś takim… wyjątkiem od reguły. – stwierdził, uśmiechając się i patrząc na jego usta. Niecierpliwił się, chciał już znać odpowiedź i wiedzieć, czy może zasmakować tych warg i sprawdzić, czy są takie miękkie, na jakie wyglądają. – Mogę cię w końcu pocałować? – spytał, zaskakując tym Rena, który kiwnął tylko głową, nie mogąc wydusić z siebie słowa.
Baekho przysunął się powoli, zamykając oczy i uśmiechając się. Położył dłoń na policzku pięknego blondyna, po czym złączył ich usta razem.
Obu chłopaków przeszedł dreszcz. Ren jęknął nawet delikatnie, co tylko zachęciło starszego do pogłębienia pocałunku. Ich języki zaczęły się o siebie ocierać, tak jak ich ciała. Byli spragnieni siebie, a ich hormony buzowały, podkręcając ich jeszcze bardziej. W końcu ciągle jeszcze byli młodzi, decyzje podejmowali spontanicznie, kierując się głównie emocjami.
- Hyung… - Maknae położył dłoń na jego klatce piersiowej, odsuwając go trochę. W oczach skakały mu wesołe świetliki. – Pozbądźmy się tych niepotrzebnych ubrań… - wyszeptał, łapiąc delikatnie skrawek koszulki do spania swojego hyunga i podciągając do góry. Czekał na to zbyt długo, żeby teraz się ociągać. Wokalista zaraz podchwycił myśli młodszego i pomógł mu ściągnąć z siebie zawadzający wszystkiemu ciuch. Długowłosy wstrzymał oddech. Wyciągnął swoja drobną dłoń i przejechał nią po stonowanych mięśniach. – Masz takie wspaniałe ciało…
Baekho przeszedł dreszcz, gdy poczuł zimne opuszki palców na skórze. Uśmiechnął się tylko i szybko zabrał się za zdejmowanie koszulki również z Rena. Zaraz, gdy tylko delikatna skóra młodszego nie była już zakryta, pochylił się i zaczął obdarowywać pocałunkami jego szyję. Minki nabrał głośno powietrza, zagryzając dolną wargę. Nie chciał jeszcze jęczeć, nie… Wolał zostawić sobie jęki na później. Na samą myśl o tym, przeszedł go dreszcz podniecenia. Nie mógł powstrzymać jednak westchnięcia gdy zęby starszego wbiły się w jego szyję. Oh tak, to zdecydowanie mu się podobało…
Reszty ubrań pozbyli się błyskawicznie, w międzyczasie odkrywając jeszcze nowe rejony przyjemności. Baekho zauważył, że sutki blondyna były bardzo wrażliwe na dotyk, tak samo jak jego brzuch. Zauważył też, że Maknae miał tendencję do zamykania oczu podczas dotyku w bardziej prywatnych częściach ciała i że był niecierpliwy. Jednak mógłby przysiąc, że wyjęczane słowa ‘szybciej hyung’, gdy stymulował jego męskość, były najwspanialszymi dźwiękami jakie kiedykolwiek słyszał.
- Błagam Cię, zróbmy to już… - to zdanie wystarczyło wokaliście. Wyciągnął trzy palce w kierunku ust drugiego, a ten oplótł je zachłannie, nie mogąc się już doczekać. Zostawiał na nich jak najwięcej śliny, patrząc mu raz po raz prowokująco w oczy. Gdy zarządził, że palce są dosyć nawilżone, sam wysunął je sobie z buzi i przyciągnął starszego do namiętnego pocałunku, w którym trochę się zapomniał. Nic więc dziwnego, że jęknął z zaskoczenia, gdy poczuł wsuwający się w niego palec. Położył się bardziej na łóżku, zamykając oczy. Oddychał głęboko skupiając się na rozluźnieniu mięśni. Nawet nie bolało, czuł się po prostu trochę dziwnie. Drugi palec też nie był jakiś masakryczny, co prawda trochę zabolało, jednak nie aż tak bardzo. Za to przy trzecim skrzywił się już, piszcząc cicho z bólu.
- Ren? Wszystko w porządku? Mam przestać? – Baekho nie chciał krzywdzić swojego kochanka, dlatego wykonywał powolne ruchy. Trochę się przestraszył, gdy zobaczył grymas na jego twarzy.
- Nie… Wszystko dobrze, po prostu trochę zabolało… - uśmiechnął się delikatnie i jakby na znak sam zaczął poruszać ciałem w górę i w dół. Teraz już nie było tak źle… Jednak nie chciał już tych palców. Chciał całego Baekho. – Proszę, nie męcz mnie już… Przejdź do rzeczy, hyung.
Przełykając ze zdenerwowania ślinę, Dongho usunął palce i zaraz przystawił się do wnętrza długowłosego. Zaczął się powoli w niego wsuwać. Czuł, jakby został wręcz wsysany od środka. Przygryzł wargę. Ten nagły napływ przyjemności wydawał mu się nie fair w porównaniu do cierpienia drugiego. Całą siłą woli powstrzymał się przed przedwczesnym poruszaniem się. Dopiero gdy Ren sam zaczął poruszać zachęcająco biodrami, zaczął. Poruszał się w przód i w tył wykonując coraz to szybsze ruchy. Młodszy wbił paznokcie w jego plecy, przejeżdżając nimi po całej ich długości.
- Szybciej… - wydyszał, przysuwając go mocniej do siebie. Chciał czuć całego Baekho, chciał, żeby ten się nie powstrzymywał.
Dongho z rozkoszą spełnił jego prośbę, przyśpieszając ruchy. W pewnym momencie zmienił kąt swoich pchnięć i pokój wypełnił głośny jęk, a po nim szybkie „jeszcze raz, błagam, właśnie tam…”.
Reszta poszła szybko. Gdzieś pomiędzy drapaniem pleców i szybkimi pchnięciami, zatracili się w tym, że nie są sami. Już nie tylko Ren jęczał, starszy też posapywał razem z nim. Nie czuł nawet bólu na skórze pleców, chociaż miał ją rozdrapaną już do krwi.
- Jestem blisko…
-Dojdźmy razem.
I tak się stało. W momencie gdy plecy pięknego chłopaka wygięły się w łuk w spazmie rozkoszy i spełnienia, Baekho wystrzelił nasieniem do jego wnętrza. Opadł na niego chwilę potem, dysząc ze zmęczenia.
Ren wtulił się w jego klatkę piersiową, trzęsąc się lekko.
- Zimno ci? – spytał sceptycznie. – Trzęsiesz się…
- To ze szczęścia. – zmęczony uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Baekho splótł palce, z ciągle zimnymi palcami młodszego.
Tak, do takiej kolei rzeczy mógł się przyzwyczaić.
♥
OdpowiedzUsuń